Barbara Kobielska

Z cyklu: „Nieznane karty historii...”

"Obława Augustowska 10-25 lipca 1945 roku -
- największa po II wojnie światowej sowiecka zbrodnia na Polakach"

27 lipca 2011
autor: Barbara Jach-Kobielska


O największej powojennej zbrodni sowieckiej na ziemiach polskich przypomina od lat symboliczny pomnik w miejscowości Giby w powiecie augustowskim (województwo Podlaskie). Giby na Suwalszczyźnie nazywa się „Golgotą Puszczy Augustowskiej” albo „Małym Katyniem”. Przed 10-metrowym krzyżem w miejscu symbolizującym pochówek 600 zaginionych Polaków odbyły się w niedzielę 17 lipca 2011 roku uroczystości upamiętniające 66-tą rocznicę Obławy Augustowskiej, podczas której NKWD zamordowało w lipcu 1945 roku około 600 naszych rodaków. Mimo to, ani podręczniki szkolne, ani encyklopedie w ogóle nie wspominają ani słowem na temat tej zbrodni.

W maju tego roku rosyjski historyk Nikita Pietrow - wiceprzewodniczący stowarzysze-
nia Memoriał - zrobił przełomowy krok na drodze do wyjaśnienia okoliczności tej sowieckiej zbrodni. W swojej najnowszej książce zatytułowanej „Według scenariusza Stalina” opublikował dokument znaleziony w archiwach dawnej KGB, następczyni NKWD, o planowanej akcji na Suwalszczyźnie. W swojej książce potwierdził udział NKWD w tej zbrodni.
Zamordowanie w lipcu 1945 r. prawie 600 mieszkańców Suwalszczyzny, podejrzanych
o związki z Armią Krajową, nakazał Ławrentij Beria, najbliższy wówczas współpracownik Stalina. Akcję koordynował generał Wiktor Abakumow, szef kontrwywiadu wojskowego. Bezpośrednio dowodzili nią generałowie Iwan Gorgonow i Paweł Zielenin. Egzekucją zajęli się żołnierze specjalnego batalionu NKWD „Smiersz”. Dokument, który Nikita Pietrow odnalazł
w rosyjskich archiwach był oznaczony klauzulą: „tajne, specjalnego znaczenia”.
Jest to szyfrogram, jaki 21 lipca 1945 r. Wiktor Abakumow wysłał do Berii. Informował, że podczas kończącej się właśnie pacyfikacji Suwalszczyzny zatrzymano w sumie 592 „polskich bandytów”. Do zaakceptowania przedstawiał scenariusz zbrodni. Pisał, że na polowym lotnisku w Olecku wylądował już gen. Gorgonow z grupą podwładnych. Dotarł tam też gen. Zielenin, szef kontrwywiadu Trzeciego Frontu Białoruskiego. Mieli oni nadzorować masową egzekucję. „Przy przeprowadzeniu operacji zostaną podjęte wszelkie kroki w celu zapobieże-
nia ucieczce kogokolwiek” - pisał Abakumow. Dodawał też, że rozstrzeliwaniem aresztowa-
nych zajmie się „batalion „Smiersz”, już sprawdzony przez nas w wielu akcjach kontrwywia-
dowczych”. Prawdopodobnie plan, przygotowany przez Abakumowa, został skrupulatnie zrealizowany. Gorgonow i Zielenin, w ocenie ich szefa, byli doświadczonymi i zasłużonymi czekistami. Kariery oprawców zakończyły się po śmierci Stalina i rozstrzelaniu Berii oraz Abakumowa. Obu zdegradowano jako „niegodnych wysokiej funkcji generała”. Od dawna nie żyją, więc nie mogliby odpowiadać za zbrodnię, jakiej dopuścili się latem 1945 r. Wątpliwe też jest odnalezienie innych morderców. Czas zrobił swoje. Ciągle jednak brakuje odpowiedzi na pytanie, gdzie są groby ofiar tamtego bestialskiego mordu.

Podczas uroczystości w Gibach dokument ten - telegram z 21 lipca 1945 roku, który generał Wiktor Abakumow, dowódca sowieckiego kontrwywiadu wojskowego wysłał do marszałka Ławrentija Berii, szefa NKWD odczytał zebranym Waldemar Wilczewski z Instytutu pamięci Narodowej w Białymstoku. Poinformował również zebranych, że profesor Pietrow na zaproszenie Instytutu Pamięci Narodowej przyjedzie do Białegostoku we wrześniu tego roku. Wypowiedział też znamienne słowa: „Prawdy nie można zabić. Nawet długo skrywana zawsze w końcu zwycięża w walce z kłamstwem.” Mirosław Basiewicz z Obywatelskiego Komitetu Poszukiwań Zaginionych Mieszkańców Suwalszczyzny, który na przełomie lat 80-tych
i 90-tych oficjalnie ujawnił zbrodnię, stwierdził, że „wszyscy z nadzieją przystąpili do tych uroczystości, po tym jak w maju tego roku rosyjski historyk Nikita Pietrow ujawnił ten dokument. Zatem mamy czarno na białym, że nasi rodacy zostali zamordowani, tylko ciągle nie wiemy gdzie.”

Rodziny ofiar Obławy Augustowskiej wysłały do prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska list, w którym domagają się podjęcia wobec władz Rosji „wszelkich starań” mających za zadanie odnalezienie grobów pomordowanych w 1945 roku i ustalenia faktów związanych z tym mordem. List ten podpisało blisko 2,5 tysiąca osób.
List wystosowały cztery organizacje związane z rodzinami ofiar Obławy Augustowskiej: Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Związek Sybiraków i Klub Historyczny im. Armii Krajowej. W liście tym napisano między innymi: „Jest to ważne, aby poznać doły śmierci naszych Bliskich i przywrócić Pomordowanym dobre imię, czyli oficjalnie uznać, że nie byli bandytami, ale Bohaterami, którzy oddali życie za Boga i Ojczyznę.”

O podjęcie przez rząd nie pozorowanych, ale konkretnych działań w sprawie wyjaśnienia wszystkich okoliczności Obławy Augustowskiej zaapelował do premiera Donalda Tuska poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Zieliński z Suwałk. W tej sprawie złożył też interpelację poselską. Przypomniał w niej, że podobną interpelację złożył również rok temu. Stwierdził, że polskie władze nie zrobiły niczego, aby doprowadzić do wyjaśnienia tej zbrodni. Zdaniem posła Zielińskiego, nic nie zmieniło się nawet po publikacji książki prof. Nikity Pietrowa, która dobitnie wskazuje na to, że w rosyjskich archiwach istnieją dokumenty opisujące przeprowadzony w lipcu 1945 roku mord na kilkuset Polakach. Poseł zapytał równieeż, dlaczego wiedza o tej zbrodni nie jest upowszechniana w polskich szkołach.

O powojennej tragedii przypomniał utworzony w 1987 roku Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r. Jego działalność firmowali swoimi nazwiskami i adresami Mirosław Basiewicz, Piotr Bajer i Stanisław Kowalczyk. Pomimo administracyjnych i policyjnych szykan, członkom OKPMS udało się przygotować częściową listę ofiar NKWD. Później, już po tzw. przemianach ustrojowych, śledztwo wszczęła Prokuratura Wojewódzka w Suwałkach. Przesłuchano między innymi gen. SB Mirosława Milewskiego, byłego ministra spraw wewnętrznych, który tuż po wojnie był funkcjonariuszem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Augustowie. Jednakże jego zeznania niewiele wniosły do sprawy.

W sprawie obławy już czterokrotnie zwracano się o pomoc prawną do Federacji Rosyjskiej. Po raz pierwszy prawie 16 lat temu - 6 grudnia 1995 roku. Później 24 lipca 2003 roku, 10 marca 2006 roku oraz ostatnio w lipcu 2009 roku. W odpowiedzi na pierwsze pismo, którą przesłała Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej do Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie, potwierdzono aresztowanie podczas obławy przez organy „Smiersz” Trzeciego Frontu Białoruskiego grupy 592 osób, które wspierały „antyradziecko nastawioną Armię Krajową”. W piśmie tym napisano, że stronie rosyjskiej nie jest nieznany dalszy los aresztowanych. W kolejnych odpowiedziach rosyjska prokuratura usztywniła jednak swoje stanowisko, twierdząc, iż nie dysponuje żadnymi materiałami związanymi z losami osób zaginionych podczas obławy i do tej pory nie udostępniła żadnych żądanych w odezwach prawnych dokumentów. W świetle odkrycia prof. Nikity Pietrowa wiemy już, że kłamała.

Obława Augustowska była największą zbrodnią dokonaną przez Sowietów na obywatelach polskich po zakończeniu II wojny światowej. W lipcu 1945 roku oddziały Armii Czerwonej wspomagane przez UB i WP przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną obejmującą tereny Puszczy Augustowskiej i jej okolic (na terenach ówczesnych powiatów suwalskiego, augustowskiego i częściowo sokólskiego). Oddziały sowieckie przetrząsały lasy i wsie, aresztując podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową (działającą na tych terenach jako Armia Krajowa Obywatelska). Zatrzymano około 2000 osób. Ci, którzy mieli więcej szczęścia, po brutalnych przesłuchaniach wrócili do domów. Około 600 osób zostało wywiezionych w nieznanym kierunku i wszelki ślad po nich zaginął. Po latach udało się ustalić, że w pacyfikacji Puszczy Augustowskiej uczestniczyła 62. dywizja Wojsk Wewnętrznych NKWD oraz jednostki 50. armii sowieckiej. Do akcji zaangażowano także dwie kompanie: 1. praskiego pułku piechoty oraz funkcjonariuszy UB z Suwałk i Augustowa. Systematyczne przetrząsanie lasów i wiosek zaczęło się 12 lipca i trwało ponad dwa tygodnie. Wystarczał cień podejrzenia, aby być aresztowanym. Sowieci dysponowali listami podejrzanych, przygotowanymi przez konfidentów i UB. Pod koniec lipca 1945 r. prowizoryczne areszty opustoszały. Dalszy los zatrzymanych mieszkańców Suwalszczyzny pozostał nieznany. Krewni ofiar po roku 1956 poszukiwali swoich bliskich za pośrednictwem Polskiego Czerwonego Krzyża. Oczywiście bez rezultatu. Funkcjonariusze UB, MO oraz miejscowi konfidenci odegrali w tej akcji niechlubną rolę, wskazując osoby do aresztowania i pełniąc rolę przewodników, tłumaczy oraz asystentów podczas brutalnych przesłuchań. Byli wśród nich znani oprawcy z augustowskiego UB, tacy jak (nieżyjący już) Jan Szostak i Mirosław Milewski, późniejszy minister spraw wewnętrznych PRL i członek Biura Politycznego PZPR. Siły komunistyczne biorące udział w obławie liczyły w sumie kilkanaście tysięcy osób. Metody i okoliczności aresztowań dokonywanych podczas tej dużej operacji były różne. Żołnierzy AK oraz osoby im sprzyjające w miastach zatrzymywano przeważnie wieczorem lub w nocy. Mieszkańców wsi wywlekano z domów, zabierano z drogi czy z pola.

600 osób w walce o pełną suwerenność naszego kraju zapłaciło najwyższą cenę - cenę własnego życia. Jednakże szacunek, cześć i hołd należy się również mieszkańcom Suwalszczyzny. Bo Obława Augustowska i ta największa zbrodnia komunistyczna na ziemiach polskich odbyła się tutaj również dlatego, że to społeczeństwo było oddane idei niepodległości, że było jak najlepiej zorganizowane. W czasie operacji „Burza” na tych terenach było ponad 5 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej. Żadne oddziały partyzanckie nie mogły działać bez zaplecza. Ktoś musiał ich wyżywić i przechować. Tutejsi mieszkańcy nie tylko w mundurze i z bronią w rękach myśleli o wolnej i niepodległej Polsce. Robili to także wspierając na co dzień żołnierzy AK i WiN. Właśnie za to ponieśli też tragiczne konsekwencje.

Trudno jest wyznaczyć daty graniczne obławy. Dokumenty wskazują na daty: 12-18 lipca, 11-24 lipca oraz 10-25 lipca 1945 r. W czasie obławy zatrzymano blisko 1900 osób. Aresztowanych umieszczano w tzw. obozach filtracyjnych, w których ich przesłuchiwano, bito i torturowano. Przesłuchujący ich oficerowie sowieccy starali się ustalić, czy zatrzymani są członkami Armii Krajowej lub innej niepodległościowej organizacji, zbierali też informacje o innych takich działaczach. Trwała selekcja zatrzymanych i zmiany miejsc odosobnienia. Osoby uznane za działaczy podziemia trafiały do kolejnego miejsca uwięzienia, inne były po kilku lub kilkunastu dniach zwalniane. Część zatrzymanych, w liczbie około 600 osób, wywieziono w nieznanym kierunku i co można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, zamordowano najprawdopodobniej w okolicy Grodna.

W śledztwie prowadzonym obecnie przez IPN (wcześniej przez ówczesną Prokuraturę Wojewódzką w Suwałkach) przesłuchano dotąd ponad 600 świadków, w tym członków rodzin i sąsiadów osób, które zaginęły bez śladu. Instytut podkreśla jednak, że aby odtworzyć los tych osób i wskazać miejsce ich pochówku niezbędne jest dotarcie do informacji z archiwów rosyjskich. Chodzi głównie o archiwa jednostek sowieckich, biorących udział w obławie. Do tej pory w ramach śledztwa, o pomoc prawną strony rosyjskiej zwracano się czterokrotnie. W kolejnych odpowiedziach na wnioski o pomoc prawną, strona rosyjska nie udostępniła żadnych żądanych dokumentów i odpowiadała, że materiałami związanymi z losem zaginionych nie dysponuje.

IPN podkreśla, że bez dostępu do rosyjskich archiwów nie ma szans na wyjaśnienie tej zbrodni. Śledztwo w tej sprawie trwa już wiele lat. Formalnie prowadzone jest w sprawie zbrodni komunistycznych, zbrodni przeciwko ludzkości, „w postaci zabójstwa w okresie lipca i sierpnia 1945 roku, w nieustalonym miejscu około 600 osób zatrzymanych na terenie Suwalszczyzny podczas tzw. Obławy Augustowskiej dokonanej przez wojska NKWD, przy współudziale funkcjonariuszy UB, MO oraz żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego”. Jak podał szef pionu śledczego IPN w Białymstoku, prokurator Zbigniew Kulikowski, ta operacja wojskowo-policyjna przeprowadzona w północno-wschodniej Polsce miała na celu rozbicie podziemia antysowieckiego. Była realizowana głównie siłami Armii Czerwonej i NKWD, przy współudziale jednostek polskich, które działały jednak w dość ograniczonym zakresie.

Obława Augustowska (inaczej: obława lipcowa) była operacją przeprowadzoną przez oddziały Armii Czerwonej, wspierane przez 385 Pułk Strzelecki Wojsk Wewnętrznych NKWD oraz wydzielone oddziały LWP i UB. Miała na celu rozbicie i likwidację oddziałów podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego w rejonie Suwałk i Augustowa. Obława była częścią antypartyzanckiej akcji, przeprowadzonej głównie na Litwie. Od 10 do 25 lipca 1945 regularne oddziały 50 armii Armii Czerwonej i jednostki 62 Dywizji Piechoty NKWD wchodzące w skład 1 Frontu Białoruskiego pod dowództwem generała brygady Byłaga, wspomagane przez UB i 100 osobowy pododdział 1 Praskiego Pułku Piechoty LWP przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną obejmującą tereny Puszczy Augustowskiej i jej okolic. Wśród żołnierzy polskich wspomagających Rosjan szczególnie aktywny udział w pacyfikacji brał późniejszy szef PRL-owskiego MSW Mirosław Milewski.

Oddziały sowieckie otoczyły tamtejsze wsie, aresztując ich mieszkańców podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową. Cała operacja kierowana była prawdopodobnie z Augustowa, gdzie ulokowane było dowództwo NKWD-owskiego „Smiersza”. Sowieci utworzyli obozy filtracyjne, gdzie torturowano i przesłuchiwano zatrzymanych, przetrzymując ich skrępowanych drutem kolczastym w dołach zalanych wodą pod gołym niebem (metoda stosowana przez Rosjan także obecnie, m.in. w Czeczenii). Część z nich, po przesłuchaniach wróciła do domu. Około 600 osób zostało wywiezionych w nieznanym kierunku i wszelki ślad po nich zaginął. Podejrzewa się, że zostali wywiezieni w okolice Grodna i tam zamordowani.

Władze PRL nigdy oficjalnie nie potwierdziły tego zdarzenia. Rzecznik rządu Jerzy Urban negował nawet sam fakt ich zaginięcia. W 2001 śledztwo w tej sprawie podjęła Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Strona rosyjska odmówiła w połowie lipca 2006 odpowiedzi na wniosek o pomoc prawną w tej sprawie, argumentując to przedawnieniem karalności.

Powodem bezpośrednim, dla którego władze radzieckie zdecydowały się przeprowadzić w lipcu 1945 roku szeroko zakrojoną operację na terenie powiatu augustowskiego i suwalskiego, było zatrzymanie 2 lipca tego roku Franciszka Luto, żołnierza AK o pseudonimie „Natan”. Przesłuchiwany i torturowany w Suwałkach przez podpułkownika sowieckiego Dziedziuszyna i kierownika PUBP w Suwałkach podporucznika Zygmunta Mossakowskiego ujawnił, iż cały sztab Armii Krajowej na powiat suwalski wraz z jej komendantem Mieczysławem Ostrowskim ps. „Kropidło” znajduje się w lasach w okolicach Gib.

Operacja wojskowa przeprowadzona w dniach 12–18 lipca 1945 roku na terenach powiatów augustowskiego i suwalskiego obejmowała swoim zasięgiem również terytorium Litwy. Do jej realizacji użyto między innymi 45 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej. Z materiałów znajdujących się w archiwum IPN Białystok wynika, że w tamtym okresie na terenie powiatu augustowskiego znajdowało się 23 funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, 99 funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, 15 funkcjonariuszy kontrwywiadu „Smiersz” (NKWD), liczący 300 żołnierzy garnizon Armii Sowieckiej oraz 300 żołnierzy Wojska Polskiego.

Przez cały okres trwania tzw. Obławy Augustowskiej (niektóre źródła podają okres od 10 do 25 lipca 1945 roku) żołnierze jednostek Armii Czerwonej, 1. Pułku Praskiego, NKWD, funkcjonariusze UB i MO zatrzymali w sumie blisko 1878 osób. Do 26 lipca 1945 sowieckie organa ścigania przeprowadziły 213 spraw śledczych, dotyczących tylko członków Armii Krajowej. Wynika z tego, że większość mieszkańców powiatów augustowskiego i suwalskiego została zatrzymana przypadkowo, bez jakichkolwiek dowodów potwierdzających ich związki z polskimi organizacjami podziemnymi.

Zatrzymani członkowie AK ujawnili, że ich dowództwo na początku obławy wydało rozkaz ukrycia całej posiadanej broni i zaniechania wszelkiej działalności konspiracyjnej. Nakazano także powrót członków AK do swych domów. W przypadku niebezpieczeństwa aresztowania żołnierze armii podziemnej zobligowani zostali do ukrycia się na terenie innych powiatów. Duża część partyzantów uciekła do dawnych Prus Wschodnich bądź w okolice Białegostoku. Po zakończeniu obławy przez jednostki sowieckie członkowie Armii Krajowej mieli powrócić do czynnej działalności konspiracyjnej. Wszyscy, którzy zdecydowaliby się na współpracę z Sowietami, liczyć się musieli z represjami ze strony AK, łącznie z karą śmierci. Niektórzy z zatrzymanych pod wpływem tortur próbowali popełniać samobójstwa „poprzez wieszanie się lub bicie głową o ścianę”. Większość aresztowanych przyznawała się do przynależności do Armii Krajowej i walki zbrojnej, ale wyłącznie podczas okupacji niemieckiej, zaprzeczając jednocześnie kontynuacji działań w konspiracji po „wyzwoleniu”.

Akcje prowadzone przez jednostki Armii Czerwonej, NKWD i UB wykraczały poza granice powiatu augustowskiego i suwalskiego. Na przykład, w ramach operacji zatrzymano Stanisława Krzywosza, mieszkańca wsi Kamienna Nowa z gminy Dąbrowo w powiecie sokólskim, który ujawnił swoją przynależność do AK, podając również personalia 75 innych członków tej konspiracyjnej organizacji wojskowej. Należy szczególnie podkreślać, że Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w trakcie Obławy Augustowskiej udzielał daleko idącej pomocy wojskowym władzom radzieckim, ściśle z nimi współpracując. Pomoc polegała na weryfikacji zatrzymanych osób, celem dokładnego określenia, kto spośród nich należy do Armii Krajowej. Oprócz tego UB przekazywało radzieckim organom bezpieczeństwa dokumenty dotyczące struktury i danych personalnych żołnierzy AK, przetłumaczone już na język rosyjski. Niemniej w jednym z raportów kierownika PUBP w Augustowie Aleksandra Kuczyńskiego wyraźnie przebija skarga na brak współpracy ze strony sowieckiej. Urząd Bezpieczeństwa w Augustowie zdawał sobie sprawę z reakcji społeczeństwa na przeprowadzane masowe zatrzymania. Obława wywołała wielki niepokój i strach wśród zwykłych ludzi, często niezwiązanych z polskimi organizacjami niepodległościowymi. Obawiając się zachowań żołnierzy sowieckich, represji, a tym samym o swoje życie, miejscowa ludność licznie zgłaszała się do starostwa powiatowego w Augustowie, błagając o przesiedlenie do Prus Wschodnich.

Obawy te nie były bezpodstawne. Żołnierze Armii Radzieckiej dopuszczali się licznych napadów na gospodarstwa rolne i kradzieży zgromadzonego w nich dobytku. Okazywali przy tym całkowitą pogardę i obojętność wobec społeczności polskiej. Przykładów takich zachowań było wiele, jak choćby to we wsi Szczepki w powiecie augustowskim), kiedy 13 lipca 1945 roku żołnierze sowieccy wtargnęli do domu Antoniego Wąsowicza, najpierw aresztowali właściciela, a następnie zaczęli strzelać do jego żony, dzieci oraz szwagierki. Po ucieczce domowników sprawcy dopuścili się kradzieży. W nocy z 11 na 12 lipca 1945 roku, około godziny 23:30, dwóch żołnierzy sowieckich dokonało napadu na dom Weroniki Jutkiewicz, mieszkanki wsi Krzywe (gmina Huta w powiecie suwalskim), skąd ukradli poszkodowanej bieliznę, garderobę, harmonię oraz wiele innych drobnych rzeczy. Również nocą, 23 lipca 1945 roku o godzinie 23:00, żołnierze sowieccy napadli na małżeństwo Mitorsów w miejscowości Bargłów Dworny (powiat augustowski). Mężczyzna został zabity, a na jego żonie, 69-letniej ociemniałej staruszce, jeden ze sprawców dopuścił się gwałtu. Wśród poszkodowanych byli też rolnicy ze wsi Mipołajowe. Żołnierze bolszewiccy dopuścili się gwałtów na dwóch kobietach oraz na szesnastoletniej dziewczynie, która w wyniku doznanych obrażeń zmarła.

Ludność miejscowa, oburzona postępowaniem żołnierzy rosyjskich, okazywała „władzy ludowej” niechęć i wrogość. Aresztowania dotknęły przede wszystkim ludność cywilną, niemającą nic wspólnego z działaniami partyzanckimi. Obława Augustowska osiągnęła zamierzony cel. Zniszczyła struktury organizacyjne Armii Krajowej na terenie powiatu augustowskiego i suwalskiego.

Obecnie, aby odtworzyć losy osób zaginionych w Obławie Augustowskiej i wskazać miejsce ich pochówku, niezbędne jest dotarcie do informacji zawartych w archiwach rosyjskich, dotyczących działalności 62-ej Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD. Fakt uczestnictwa tej dywizji w działaniach przeciwko polskiemu podziemiu na terenie powiatu augustowskiego i suwalskiego nie budzi wątpliwości. Potwierdzają to dzienniki bojowe tej formacji, których częściowy zbiór znajduje się w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie. Przy czym, działająca w latach dziewięćdziesiątych Wojskowa Komisji Historyczna Ministerstwa Obrony Narodowej, która gromadziła materiały archiwalne z archiwów rosyjskich dla archiwów polskich, nie zdołała dotrzeć do dzienników bojowych 62-ej dywizji z okresu trwania obławy. Jedynie pozyskanie danych z archiwów rosyjskich może bezspornie wyjaśnić okoliczności śmierci osób zaginionych podczas obławy, a także wskazać rozkazodawców i wykonawców ich zabójstwa.

W dalszym ciągu zatem niezbędne jest kontynuowanie poszukiwań polskich dokumentów, które pozwoliłyby ustalić, kto z centralnych władz państwowych i partii komunistycznych w Polsce był odpowiedzialny za to, co wydarzyło się latem 1945 roku w powiecie augustowskim i suwalskim, jaki był ich udział w przygotowaniu bądź przeprowadzeniu tak ogromnej operacji.

Aresztowania i ludobójstwo dokonane przez jednostki sowieckie podczas Obławy Augustowskiej stanowią jeden z elementów martyrologii narodu polskiego już po oficjalnym zakończeniu działań wojennych w Europie. Dowodzą one wyraźnie, iż wprowadzanie „nowego porządku społecznego” w Polsce Ludowej odbyło się nie tylko z pominięciem jakichkolwiek metod demokratycznych, lecz również doprowadziło do przestępstw i zbrodni.

Zbrodnie te do dnia dzisiejszego nie zostały rozliczone i osądzone. Natomiast Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Bronisław Komorowski nie pofatygował się do Gib ani w lipcu ubiegłego, ani tego roku. Za to w sierpniu ubiegłego roku był uprzejmy ufundować w miejscowości Osowo koło Rembertowa pomnik sowieckim najeźdźcom z 1920 roku. Żeby było już całkiem dowcipnie - z prawosławnym krzyżem jako głównym elementem założenia pomnikowego. A wiemy, co robili czerwonoarmiści, gdy gdzieś przypadkowo zauważyli taki element na cerkiewnej wieży…


Copyright by Barbara Jach-Kobielska & Krzysztof Kobielski © 2011
Wszystkie prawa zastrzeżone - All rights reserved
 
 
Designed by Krzysztof Kobielski & Jacek Francuz from "MILESTONES-IT"