Barbara Kobielska

"Puchar lodowy"

8 lipca 2011
Z cyklu: wieści z pogranicza sportu i branży cukierniczej...
autor: Barbara Jach-Kobielska



Barbara Kobielska


Jakoś tak cichuteńko, na paluszkach, prawie niezauważona, przemknęła przez media informacja na temat odwołania planowanego na dzień 23 lipca 2011 roku meczu piłkarskiego
o Superpuchar Polski pomiędzy "Wisłą" Kraków a "Legią" Warszawa. Spotkanie pomiędzy Mistrzem Kraju ("Wisła"), a zdobywcą Pucharu Polski ("Legia") miało uświetnić otwarcie nowowybudowanego stadionu w Ostródzie (województwo Warmińsko-Mazurskie), zaprojektowanego zgodnie z wymogami PZPN i przepisami FIFA. Stadion może pomieścić pięć tysięcy widzów na zadaszonych trybunach. Boisko ma wymiary 68 na 105 m i sztuczne oświetlenie. Ostróda prawdopodobnie uzyska status centrum pobytowego dla uczestników piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku. Była ona jednym z 21 polskich miast, rekomendowanych przez UEFA do tej roli.

No i nadszedł ten fatalny dzień 22 czerwca 2011 roku, kiedy do Warszawy na stadion "Agrykoli przyjechała drużyna 9-letniego Maksymiliana z Ełku i w godzinach urzędowania Kancelarii Premiera R.P. rozegrała fantastyczny mecz z udziałem naszej wielkiej piłkarskiej gwiazdy: "Donaldinho". Życiowym marzeniem Maksymiliana z Ełku było "haratnięcie w gałę" (według nomenklatury używanej w skeczach o posiedzeniach Rządu przez Kabaret Moralnego Niepokoju) z Panem Premierem. Niestety, to piękne spotkanie zostało zakłócone przez grupę niejakiego Piotra "Starucha" Staruchowicza - czarnego charakteru III R.P. - który wraz ze swoimi ludźmi przygotował oprawę tego meczu, kibicując niestety nie panu Premierowi, tylko chłopcom z Ełku. Deprymujące pana Premiera okrzyki - cytuję: "W godzinach pracy nie grają w piłkę rodacy!", "Zamiast zająć się drogami kopiesz piłkę z dzieciakami!", "Wkrótce już się wszystko zmieni, pogadamy na jesieni!" i temu podobne - całkowicie wypaczyły rezultat (propagandowy) tego spotkania...

W zaistniałej sytuacji "Ekstraklasa" S.A. i władze miasta Ostróda nie miały innego wyjścia i musiały dnia 1 lipca 2011 roku ogłosić wszem i wobec, że mecz o Superpuchar zostaje odwołany. Było to tym bardziej logiczne, że w meczu tym miała zagrać ulubiona drużyna "Starucha" - "Legia" Warszawa. Skoro pofatygował się on na mecz chłopców z Ełku z Premierem z Sopotu, istniało wysokie prawdopodobieństwo graniczące niemal z pewnością, że zaszczyci swoją obecnością również mecz z krakowską "Wisłą" i przygotuje jakąś stosowną "oprawę". Uzasadniając odwołanie meczu burmistrz Ostródy Olgierd Dąbrowski powiedział, że "istniało duże ryzyko, że mecz w Ostródzie stałby się znakomitą okazją do totalnej konfrontacji zwaśnionych klubów kibica z różnych miast całej Polski". Jego zdaniem wpływ na to miały "burdy chuligańskie po ostatnim finale Pucharu Polski pomiędzy Legią a Lechem Poznań w Bydgoszczy". A czemu by nie pójść dalej i nie użyć słowa "jatka", a nawet "rzeź bydgoska". Zresztą kto chciał, mógł zobaczyć w Internecie "rzeźników" z "Legii" finezyjnie obiegających stojących nieruchomo jak tyczki 20 ochraniarzy firmy "Zubrzycki" (z których żaden nie został nawet muśnięty...).

Myślę że burmistrz Dąbrowski zdaje sobie sprawę z tego o czym mówi. Przecież każde dziecko wie, co wydarzyło się niecałe 30 kilometrów od Ostródy w 1410 roku, kiedy to w okolicach wsi Grunwald spotkali się na "ustawce" kibice krakowscy (wzmocnieni kibicami z innych klubów ligi polskiej, a nawet litewskiej) z kibicami drużyny "Schwartz Kreutz" z Malborka (wzmocnieni również np. kibicami "Borussi" Dortmund i Moenchengladbach, "Bayernu" Monachium i klubów z byłej NRD). Nie trzeba też nikomu przypominać ostatniego spotkania kibiców polskich, niemieckich i sowieckich sprzed 66 laty, które 60% miasta Ostróda zamieniło w gruzy. Więc nie ma się co dziwić, że burmistrz Dąbrowski w porozumieniu z "Ekstraklasą" S.A. nie chcieli dopuścić do powtórzenia się którejś z tych hekatomb. Tego 33-tysięczna Ostróda mogłaby nie przetrwać.

Dodatkowego smaczku całej sprawie dodaje fakt, że władze Ostródy spodziewają się latem wizyty - przebywającego w tym czasie w Polsce - prezydenta piłkarskiej federacji FIFA Seppa Blattera a także przedstawicieli niemieckiego związku piłkarskiego. Podobno też 26 lipca lub w pierwszym tygodniu sierpnia ma tam się odbyć towarzyski mecz pomiędzy "Legią" Warszawa a drużyną "Borussia" Dortmund (Grunwald 1410 - pamiętamy ;-)). Władze Ostródy liczą również na obecność honorowego - skądinąd - obywatela Ostródy, byłego komisarza do spraw rozszerzenia Unii Europejskiej, niejakiego Guentera Verheugena. I jak tu zgrabnie przetłumaczyć takiemu panu Blatterowi czy Verheugenowi taki np. napis na transparencie: "Tola ma Donalda, a (resztę znacie...)", gdy zapytają, co to znaczy. I jak im to wytłumaczyć, żeby Blatter nie pomyślał sobie, że Polacy są zupełnie odjechani i trzeba im w związku z tym niezwłocznie odebrać organizację turnieju Euro 2012?

Ale to wszystko o czym tu napisałam, to "małe Miki". Teraz uważajcie! Ekstraklasa S.A. rozważa rozegranie meczu o Superpuchar Polski dopiero w lutym (sic!) 2012 roku (na Stadionie Narodowym w Warszawie). Czyli już po październikowych wyborach parlamentarnych (wiemy, wiemy: "Staruch", jemu podobni i ich oprawy meczowe - znamy to...). Oficjalny powód? Teraz też uważajcie! Do tego czasu spółka "Ekstraklasa" S.A. nie będzie w stanie znaleźć odpowiedniego obiektu do rozegrania tego spotkania. W całym kraju w środkowej Europie (de facto organizatorze Mistrzostw Europy w piłce za niespełna rok!) nie ma ani jednego stadionu, na którym można by rozegrać mecz o Superpuchar. Jako powód przełożenia zawodów podano: "opóźnienia w oddawaniu do użytku niektórych stadionów oraz negatywne opinie policji i podmiotów zarządzających obiektami, dotyczącymi zabezpieczenia meczu". Dlatego zdecydowano się, że zdobywca Superpucharu zostanie wyłoniony w przerwie sezonu 2011/2012. Wstępnym terminem jest luty przyszłego roku. Czyli zamiast pięknej słonecznej lipcowej wakacyjnej pogody - mroźna zimowa aura. Super Puchar Lodowy! Kibicom (i piłkarzom) życzymy smacznego... Szczególnie miłośnikom hokeja na lodzie. A może będzie tak jak w TVP-2: „Gwiazdy zatańczą na lodzie”?

Kończąc, pytam: do jakiego jeszcze kuriozum posuną się ludzie Donalda Tuska
i Platformy Obywatelskiej, aby przed jesiennymi wyborami do polskiego społeczeństwa nie trafił przypadkiem jakikolwiek przekaz, według którego może okazać się, że nie wszyscy w Polsce są bardzo szczęśliwi i zadowoleni z tego, co funduje nam "Pierwszy Kibic III R.P." i jego drużyna. Ciekawe, że to właśnie oni chcą kierować przywódcę opozycji - Jarosława Kaczyńskiego - na badania psychiatryczne! A tymczasem w psychologii i w psychiatrii już dawno opisano zjawisko zwane projekcją. Polega ono na przypisywaniu innym własnych cech lub zachowań, najczęściej negatywnych. Projekcja jest jednym ze znanych mechanizmów obronnych. Żeby to przybliżyć, posłużę się przykładem: "matka krzyczy na dziecko. Uważa, że dziecko jest wyjątkowo agresywne." W rzeczywistości to ona sama jest agresywna. Badania naukowe wykazały, że ludzie nie projektują swoich cech na osoby zbyt podobne do nich, ponieważ mogłoby to utrudnić udowadnianie, że samemu się tych cech nie posiada. Odnoszę wrażenie, że w przypadku środowisk Platformy Obywatelskiej i "Gazety Wyborczej" mamy właśnie do czynienia z takim zjawiskiem psychologicznym. Projekcja uzasadnia własne agresywne zachowania poprzez podbudowywanie wiary w agresywne nastawienie całego świata i konieczność samoobrony. A wówczas może stać się typowym symptomem paranoi. Ten właśnie fakt pragnę poddać pod rozwagę czytelnikom mojego bloga: czy to na razie tylko projekcja czy już może zaawansowana paranoja?


Copyright by Barbara Jach-Kobielska & Krzysztof Kobielski © 2011
Wszystkie prawa zastrzeżone - All rights reserved
 
 
Designed by Krzysztof Kobielski & Jacek Francuz from "MILESTONES-IT"