Barbara Kobielska

Z cyklu: „Ocalić od zapomnienia...”

„Wczoraj Prezydent, a dzisiaj na śmietnik?”

28 czerwca 2011
autor: Krzysztof Kobielski, artykuł ukazał się na stronie www.wroclawskikomitet.pl.


Zgodnie z zapowiedzią z mojego artykułu zatytułowanego „Final countdown” rozpoczynam zamieszczać swoje artykuły do chwili obecnej przysypane sporą warstwą kurzu na stronie http://www.wroclawskikomitet.pl naszego nieodżałowanego kolegi Marka Delimata. Ten poniższy artykuł to mój debiut na tej stronie. Napisałem go 6 lipca 2010 roku, dwa dni po drugiej turze zeszłorocznych wyborów prezydenckich. Pomyśleć, że jeszcze wtedy świat wydawał się taki piękny…

Czasami są takie chwile w życiu, kiedy bardzo żałujemy, że czegoś nie zrobiliśmy. Takie uczucie owładnęło mną dzisiaj punktualnie o godzinie 10:30, gdy idąc z Rynku ulicą Oławską, przechodziłem obok wrocławskiej siedziby partii Platforma Obywatelska. W jej siedzibie mieścił się Wrocławski Sztab Wyborczy Kandydata na Prezydenta R.P. Bronisława Komorowskiego.

Zobaczyłem w pewnym momencie coś tak wstrząsającego i nieprawdopodobnego, że aż stanąłem w miejscu po prostu porażony tym, co widzę! Otóż przed drzwiami siedziby P.O. przy ul. Oławskiej 2 stała zaparkowana ciężarówka firmy "Alba", zajmującej się gospodarką odpadami. Z siedziby partii o pomarańczowym logo w kształcie uśmiechniętego konturu naszego sponiewieranego kraju, młodzi panowie w granatowych uniformach wynosili duże kartony wypełnione po brzegi ulotkami z podobizną wąsatego jegomościa w okularach. Na pace ciężarówki tych kartonów było już trochę...

Z twarzy jegomość na ulotkach przypominał mi trochę znanego z telewizji polityka, który zgodnie z werdyktem większości zdezorientowanych i dość mocno mentalnie zdekomponowanych obywateli naszego kraju, wygrał ostatnie wybory prezydenckie.

Pomyślałem sobie jednakowoż, że to chyba niemożliwe, to chyba jakieś przywidzenie... Fatamorgana w centrum dużego miasta. No bo żeby już następnego dnia po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich wywalać Prezydenta na śmietnik?! I to tak bez dania szansy?! Podszedłem bliżej. Faktycznie osobnik po wielokroć zreplikowany na papierowych kartkach to sympatyczny skądinąd Bronek z Obornik Śląskich.

Tak więc po prostu Pierwszy Obywatel R.P. jedzie na wysypisko śmieci już następnego dnia po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich. I nagle błysk refleksji: a może po prostu koledzy Bronka z partii wiedzą więcej, znają to co, co dla innych zakryte? Potoki sprzecznych myśli zaczęły gwałtownie kłębić się pod moją czaszką. Ilość kartonów z niewykorzystanymi ulotkami faktycznie robiła się coraz bardziej imponująca.

Uznałem, że to co robią ci młodzi ludzie jest w najwyższym stopniu niegodne.
Najpierw P.O. drukuje w dobrej wierze tyle ulotek, żeby każdy obywatel Twierdzy Wrocław mógł mieć swojego Bronka w domu (albo nawet kilku...), a potem to wszystko na śmietnik, już po pierwszym dniu po elekcji? Zgroza. Najpierw wycina się kawałek lasu, żeby była celuloza na papier, a potem Wielki Łowczy Koronny Bronisław nie ma gdzie polować... Chociaż z drugiej strony Kandydat Bronisław ocenił postawę kontrkandydata Jarosława sadzącego dęby jako swoisty "anachronizm".

W pewnym momencie dno jednego z nieuważnie niesionych kartonowych pudeł rozpruwa się i Bronek - nie przestając oczywiście nobliwie uśmiechać się do Wrocławian uśmieszkiem Giocondy - rozsypuje się po wrocławskiej ulicy. Zdenerwowany tym faktem niosący karton młody człowiek zmęłł pod nosem parę słów na temat profesji którejś z matek... Nie dosłyszałem na szczęście której. Pomyślałem: "Ideał sięgnął bruku"!

To wszystko to niewybaczalny grzech. Był nawet kiedyś taki film "Dzieje grzechu"...
I myślę sobie teraz: "a gdzie je Grzechu"?! Dzięki Bronkowi zostanie Marszałkiem, a teraz pozwala na takie coś, tu, w swoim mateczniku? Hańba! Nie mogłem już dłużej patrzeć na dziejącą się na moich oczach profanację. Oddaliłem się w zadumie i smutku, obiecując sobie, że od dzisiaj zawsze będę nosił przy sobie aparat fotograficzny. Ale chyba pomimo braku stosownych zdjęć Państwo wierzycie mi, że mówię prawdę? Tak myślę, że w naszym wesołym kraju nigdy nie wiemy, kiedy możemy stać się paparazzi...


Copyright by Barbara Jach-Kobielska & Krzysztof Kobielski © 2011
Wszystkie prawa zastrzeżone - All rights reserved
 
 
Designed by Krzysztof Kobielski & Jacek Francuz from "MILESTONES-IT"